Pielęgnacyjne octy ziołowe Moja Farma Urody

25 czerwca 2019

Odkąd w 2017 roku zaprezentowałam Wam ultanaturalne kosmetyki do ciała marki Moja Farma Urody, wytwarzane według receptur Moniki Górskiej na bazie świeżych roślin (ziół, kwiatów, warzyw i owoców) z własnych upraw, wiele z Was stało się wielkimi fankami produktów z tej podlaskiej, ekologicznej manufaktury. Jeśli nie miałyście okazji przeczytać mojej rozmowy z Moniką, znajdziecie ją TUTAJ - polecam, naprawdę warto!

Przez dwa lata oferta marki rozszerzyła się o kolejne fenomenalne wyroby - w tym te do pielęgnacji skóry od... wewnątrz! Wśród nich znalazły się OCTY ZIOŁOWE, cudownie odżywiające i witaminujące cały organizm, które chciałabym Wam bliżej przedstawić. Są to wszechstronne "kosmetyki", które możecie stosować zarówno doustnie (tak - są jadalne!), jak i bezpośrednio na skórę w różnorakiej formie. Warto zaznaczyć, że Moja Farma Urody to prawdopodobnie pierwszy producent tego typu octów w Polsce i w Europie, który odkrywa tkwiące w nich właściwości na nowo - bo przecież receptury na różnego rodzaju octowe specyfiki znane są od czasów antycznych. Już 5000 lat przed Chrystusem Babilończycy wykorzystywali lecznicze właściwości octu, a słynąca z ogromnej dbałości o urodę królowa Kleopatra zażywała kąpieli upiększających nie tylko w oślim mleku, ale także właśnie w occie.

O OCTACH WARZYWNO-ZIOŁOWYCH


Gdy w kwietniu odwiedziłam stoisko Mojej Farmy Urody podczas poznańskiej edycji targów Ekocuda, byłam zaskoczona, że wśród dobrze znanych mi olejów, kremów, maseczek czy balsamów pojawiły się ciemne butelki z octami ziołowymi, którym towarzyszyło intrygujące hasło: "Nakarm skórę od wewnątrz". Nie miałam pojęcia, że można przygotować jadalny ocet, który jednocześnie można wykorzystać w codziennej pielęgnacji, ale idea ta bardzo, bardzo mi się spodobała.

Skąd w ogóle u Moniki wziął się pomysł na tego typu produkty? Monika z racji prowadzonej działalności rozmawia z setkami kobiet, które na co dzień borykają się z różnymi problemami skórnymi. Pod ich wpływem postanowiła opracować produkt, który nakarmi skórę nie tylko od zewnątrz, ale także od środka - i który jednocześnie ją szybko odżywi, w naturalny sposób doda witamin, przyspieszy jej regenerację i pozwoli zachować jej elastyczność na dłużej. To właśnie wtedy w jej głowie zrodziła się myśl, że takim produktem może być właśnie ocet na bazie samych ziół lub z dodatkiem warzyw.

Octy ziołowe z farmy Moniki można pić na czczo po uprzednim rozcieńczeniu z wodą, można je dolewać do ulubionych sałatek i dań - i oczywiście można na ich bazie przygotować domowy tonik do twarzy, wcierkę do włosów lub odżywczą kąpiel! Jak widzicie, zastosowań jest cała masa, i to jest chyba najgenialniejsze w tej kategorii "produktów upiększających" ;)
Jednym z najczęściej zgłaszanych problemów przez spotykane przez Monikę kobiety jest znaczne przesuszenie skóry, z którym taki naturalny ocet świetnie sobie radzi - niejednokrotnie lepiej niż balsam czy krem do ciała. Monika uważa, że skórze nie należy przeszkadzać w jej codziennej pracy, stosując na przykład kosmetyki niszczące na kilka godzin kwaśny płaszcz ochronny skóry (co sprawia, że odczuwamy po kąpieli suchość czy swędzenie), i po prostu dobrze ją karmić, czyli nakładać na nią tylko to, co sami możemy zjeść - świeże warzywa, owoce, oleje, octy czy miód. Skóra, której się nie przeszkadza i którą się dobrze karmi, sama odpowiednio o siebie zadba, regulując poziom sebum i nawilżenia. 

Aktualnie w sprzedaży znajdziecie aż 6 rodzajów octów:


Jak widać - jest w czym wybierać! Wszystkie octy Moja Farma Urody są produkowane na świeżo i zawierają ponad dwadzieścia związków mineralnych i pierwiastków śladowych (miedź, magnez, siarkę, krzem, witaminy A, B1, B2, B6, C, E, P oraz beta-karoten), a także kwasów: octowego, mlekowego, cytrynowego oraz propionowego, enzymów i aminokwasów. To prawdziwa "zdrowotna" bomba dla całego ciała, choć każdy z octów ma nieco inne działanie upiększające ;) Dla przykładu, ocet chrzanowy jest świetny jako wcierka na włosy, ponieważ dostarcza siarki dla keratyny. Idealnie sprawdzi się do przemywania skóry z bliznami po trądziku, ponieważ ma właściwości rozjaśniające. Z kolei spożywany doustnie fantastycznie - jak podkreśla Monika - oczyszcza zatoki (na szklankę wody dodajcie łyżeczkę od herbaty octu chrzanowego i małą łyżeczkę miodu, a po minucie poczujecie ogromną ulgę przy zatkanych zatokach!).

Z kolei ocet pokrzywowo-skrzypowy aktywizuje wszystkie naturalne mechanizmy, które uwalniają i spalają tłuszcze. Dzięki temu organizm jest w stanie odzyskać naturalną dla siebie wagę. Pokrzywa zawiera dużo kwasu chlorogenowego, który - co ciekawe - znajduje się w wielu suplementach diety na odchudzanie. Dodatkowo pokrzywa jest bardzo bogata w żelazo, niezwykle istotne dla skóry. Dlaczego? W skórze żelazo występuje łącznie z białkiem tworzącym kolagen, a więc stanowi podstawowy składnik naszej skóry, tkanek chrzęstnych, włosów, kości. Bez żelaza nasza skóra nie mogłaby funkcjonować. Badania naukowe dowodzą, iż powodzenie leczenia blizn także związane jest z odpowiednim poziomem żelaza w skórze. Do tego dochodzi krzem ze skrzypu, który rewelacyjnie odmładza skórę.

Podejrzewam, że dla niektórych z Was kąpiel w occie ziołowym brzmi nieco osobliwie, ale dobrze jest sobie uświadomić, że przecież przed powstaniem preparatów galenowych w czasach królowych Egiptu kosmetykami były tylko oleje oraz właśnie octy. To są najbardziej proste, najbardziej skuteczne i stosowane od starożytnych czasów produkty upiększające. Efekty po kąpieli w occie bądź po przecieraniu octem ud i pośladków (co jest polecane na cellulit) są wręcz natychmiastowe. Ocet ziołowy jest tak wspaniałym kosmetykiem upiększającym, że podczas kąpieli możecie oprócz ciała zamoczyć w nim włosy (będę geste, lśniące, zdrowe ponieważ ocet wspaniale chroni keratynę przed zniszczeniem!) czy przemyć cerę. Sama kąpiel w occie łagodzi oparzenia słoneczne i przyspieszy regenerację skóry, a w okresie letnim likwiduje zapach potu i generalnie zmniejsza potliwość.

O CZYM WARTO PAMIĘTAĆ PRZED ZASTOSOWANIEM OCTU ZIOŁOWEGO?


Przede wszystkim o tym, że octu nigdy nie pije się bez rozcieńczenia. Na jeden litr wody przypada jedna łyżeczka octu, i ta zasada dotyczy każdej formy wykorzystania produktu: roztworu do kąpieli, płukanek na włosy, mgiełek do ciała i twarzy czy napoi odchudzających. Przed zastosowaniem należy także zastanowić się, czy w przeszłości nie wystąpiły u nas reakcje alergiczne na dany składnik, np. na pokrzywę. Warto też pamiętać, że kobiety w ciąży nie mogą przyjmować stosować niektórych ziół, na przykład czerwonej koniczyny.

Octów ziołowych nie stosujemy też na świeżo wydepilowane nogi. Pamiętać należy też o odpowiednim przechowywaniu octów, żeby jak najdłużej zachowały swoje właściwości - po otwarciu koniecznie muszą znaleźć się w lodówce.

Bardzo Was zachęcam do wypróbowania OCTÓW ZIOŁOWYCH z gospodarstwa Moja Farma Urody - ja już czekam na swoje zamówienie! Z ewentualnym zakupem zbyt długo nie zwlekajcie - octy ziołowe to produkty sezonowe, dostępne w sprzedaży zaledwie przez kilka miesięcy po zbiorach (o ile nie wyprzedadzą się wcześniej), a tych jest limitowana ilość.

Jeśli macie ochotę bliżej poznać Monikę i filozofię jej marki, zapraszam Was jeszcze do obejrzenia rozmowy z nią w programie "Pytanie na śniadanie" - znajdziecie je TUTAJ. Warto dodać, że w gospodarstwo jest certyfikowane jako ekologiczne, z czego Monika wraz ze swoją rodziną są bardzo dumni. Powstaje w nim tylko tyle produktów, ile można wyprodukować z własnych zbiorów ziół, warzyw i owoców w danym roku - żadne składniki nie są dokupywane z zewnątrz. Rośliny uprawiane są biodynamicznie, czyli zgodnie z cyklami księżyca - inny cykl jest najlepszy na sadzenie, inny na pielęgnację, a jeszcze inny na zbiory. Monika wraz ze swoją siostrą chcą produkować prawdziwie zdrową żywność dla kobiecego piękna - nie zależy im na masowej i przemysłowej produkcji, dlatego ich produkty są limitowane. Jak już wspomniałam, Monika wraz z siostrą Martą, która odpowiada za realizację pomysłów Moniki, wierzą, że na skórę należy nakładać tylko to, co jest jadalne, ponieważ jest ona bardzo dużym organem chłonnym i szacuje się że 70 procent wszystkiego, co na nią nałożymy, przenika do naszego organizmu. Stąd tak ważne jest, aby nakładać na skórę tylko prawdziwie naturalne pożywienie!

Dziewczyny prowadzą jeszcze zagraniczną markę Skinbiofood, któa jest dostępna w... USA, Kanadzie, Australii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, również w limitowanych ilościach.
Zdjęcia: Agnieszka Werecha-Osińska
- Justyna

author

Justyna Ziembińska-Uzar

Cześć! Nazywam się Justyna Ziembińska-Uzar i od 2012 roku na swoim blogu opowiadam o ciekawych polskich produktach oraz przedstawiam polskie marki. Moją misją jest promocja patriotyzmu konsumenckiego w codziennym wydaniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej, na nowo odkrywając dla siebie hasło "dobre, bo polskie"!


Udostępnij ten post

1 komentarze :

Komentarze na blogu są moderowane.

NIE PUBLIKUJĘ KOMENTARZY ZAWIERAJĄCYCH LINKI.

Komentarze zawierające treści obraźliwe i złośliwe, a także zawierające reklamy, linki do sklepów i stron firmowych oraz stanowiące wsparcie dla marketingu szeptanego nie będą publikowane.

Moje przeglądy