Naturalne mydło potasowe w piance Herbs & Hydro - produkt miesiąca #04

16 maja 2017

Mydło jest tym kosmetykiem, po który sięgam najczęściej - bo aż kilkanaście razy w ciągu dnia. Jestem pewna, że i u Was jest podobnie.

Długo szukałam idealnego mydła do rąk. Przerobiłam ich naprawdę wiele - i w kostce, i w płynie, polskie i zagraniczne. Wiele mydeł skórze moich dłoni niestety nie służy; jeżdżąc w odwiedziny do rodziców (weekendowe lub dłuższe), od pewnego czasu zabieram ze sobą aktualnie używane mydło, ponieważ to kupowane przez nich (wiecie jak to jest - każdy ma swoje przyzwyczajenia) potwornie wysusza mi skórę i sprawia, że zaczyna się łuszczyć.

Jako że nie przepadam za mydłami w kostce, sięgałam po mydła w postaci płynnej. Nie służył mi zupełnie Biały Jeleń , nawet w wersji z kozim mlekiem, nie służyły mydła w żelu od Ziaji i wiele innych... Najlepiej dotychczas sprawdzały się u mnie mydła marki Isana, dostępne w Rossmannie (no ale nie jest to polska marka) albo mydła YOPE - ale wiem, że z racji składu wiele osób określa je mianem "produktu myjącego", a nie mianem "mydła" (nie jestem chemikiem ani kosmetologiem, więc poproście doktora Google o szersze wyjaśnienie). Nie do końca byłam też zadowolona z konsystencji mydła YOPE i wydajności - za szybko się kończyło.

Na szczęście niedawno idealne mydło do mycia rąk... znalazło mnie! Jeśli śledzisz mój profil na Facebooku, być może pamiętasz, że pod koniec marca otrzymałam paczkę od marki Herbs & Hydro, którą dawno, dawno temu umieściłam w swoim katalogu polskich marek kosmetyków naturalnych. Ich mydła w kostce pokazałam w pierwszym przeglądzie ciekawych 70 polskich kosmetyków, a jako że z tych dwóch miejsc regularnie przyciągają one Waszą uwagę, to stojący za marką Julia i Tomek chcieli mi po prostu podziękować za ruch w swoim sklepie - i zupełnie niezobowiązująco przysłali mi swoje produkty.

Trochę sobie wyrzucam, że wcześniej sama po nie nie sięgnęłam, skoro o Hebrs & Hydro czytałam wiele dobrego na blogach urodowych (a skoro Srokao poleca, to jest coś na rzeczy - więcej TUTAJ!), ale prawda jest taka, że nie jestem w stanie przetestować wszystkich kosmetyków, które pokazuję Wam na blogu. Dlatego bardzo się cieszę, że Julia i Tomek się do mnie odezwali, ponieważ dzięki temu mogę Wam polecić naprawdę fenomenalne, naturalne i prawdziwe mydła produkowane ręcznie w Polsce.

Myślę, że to było genialne posunięcie z ich strony. Oni są pewni tego, co robią i pewni swoich produktów - wiedzą, że mają mydła doskonałe, które zachwycą, innej opcji nie ma. Mydła zachwyciły również i nas - mnie oraz męża, a Julia z Tomkiem zyskali kolejnych stałych klientów. Bo ich mydła, to najlepsze mydła, jakich kiedykolwiek oboje używaliśmy. Mój mąż powiedział nawet, że mydło w piance z zieloną herbatą to "Mercedes wśród mydeł". Możecie je kupić w ciemno - uwierzcie mi, że są świetne. Najbardziej podoba mi się mydło w piance, na takie jeszcze nie trafiłam w ofercie żadnej polskiej marki kosmetycznej, a i naszego prawie trzylatka łatwiej przy jego pomocy skłonić do umycia rączek. I to właśnie mydło w piance Herbs & Hydro ogłaszam moim produktem kwietnia, choć w dalszej części omówię pokrótce cała ofertę marki, z naciskiem na mydła potasowe.

HERBS & HYDRO - TRADYCYJNE MYDŁO

Jak już wspomniałam, markę Herbs & Hydro stworzyło małżeństwo z Katowic - Julia i Tomek. Warto podkreślić, że Tomek - oprócz tego, że jest wielką gadułą, która z naprawdę ogromną pasją opowiada o tym, co robi - jest absolwentem Uniwersytetu Rolniczego, a w zeszłym roku obronił tytuł fitoterapeuty (zielarza) w klasztorze w Panewnikach; o ziołach wie praktycznie wszystko, choć -jak sam twierdzi - jeszcze dużo musi się nauczyć.

Swoje mydła produkują ręcznie w oparciu o stare, tradycyjne, sprawdzone receptury i wyłącznie ze składników roślinnych. Tradycyjna w przypadku marki jest tradycja rzemiosła warzelniczego sięgająca XVII wieku, gdzie doświadczenie, wiedza i minimalizacja ilości składników aktywnych gwarantowały jakość mydła.
Obecnie marka łączy tradycję z nowoczesnością - tradycyjnie uwarzone płatki mydlane prasują pod ciśnieniem z olejami i ekstraktami roślinnymi. Metoda ta pozwala na "zamknięcie" maksymalnej ilości aktywnych składników w kostce mydła bez potrzeby dodawania sztucznych utwardzaczy. Metoda ta jednocześnie czyni mydła w kostce "mydłami olejowymi" – zawarte w nich oleje nie ulegają zmydleniu i nie zmieniają swojej struktury chemicznej.

Marka unika tłuszczów zwierzęcych m.in. z powodu ich źródła pochodzenia, kontrowersyjnej produkcji oraz składu chemicznego związanego ze współczesnym sposobem chowu zwierząt. Brak jest również uzasadnienia ich obecności w kosmetykach. W mydłach Herbs&Hydro nie znajdziecie również konserwantów, chemicznych utwardzaczy, wybielaczy, parabenów, silikonów, wypełniaczy, emulgatorów, SLS, SLES, środków pieniących i alergenów. Są za to różnego rodzaju dodatki, dobroczynnie wpływające na skórę - między innymi olejek różany, propolis, kawior, pył bursztynowy, algi, konopie, mleko, miód, czarnuszka, ekstrakt z pereł czy rokitnik. Właściwości każdego mydła z danym składnikiem są szczegółowo opisane na stronie marki. Jest ich mnóstwo. Pachną obłędnie (no, poza mydłem dziegciowym ;)) - bardzo żałuję, że Internet nie przenosi zapachów. Jestem zachwycona szczególnie zapachem mydła z kawiorem, z woskiem pszczelim, z algami i perłą. Za zapachy nie odpowiadają jednak dodane ekstrakty, ale olejki eteryczne (oznaczone w składzie jako "Parfum") i kompozycje zapachowe nie zawierające alergenów. Olejki eteryczne pochodzą m.in. z Francji i są sprowadzane przez wyspecjalizowane marki współpracujące z przemysłem kosmetycznym. To ważne z uwagi na wysoką jakość produktów oraz dopuszczenie substancji do kontaktu ze skórą. Mydło z kawiorem mogłabym wąchać cały dzień, chyba uzależniłam się od zastosowanej w nim kompozycji zapachowej ;)

Składy mydeł są króciutkie - każdy z nich również jest podany na stronie i dokładnie opisany, za co marka ma u mnie kolejny plus.

Mydła, jak napisałam wyżej, dostępne są w trzech postaciach: w kostce, w płynie i w piance. Bazę każdego mydła potasowego (w płynie i w piance) stanowi Sodium Cocoate, czyli mydło kokosowe otrzymywane z oleju kokosowego, oraz Potassium Oleate - mydło potasowe otrzymane z oliwy z oliwek. W przypadku mydeł w kostce, czyli mydeł sodowych, bazę mydlaną stanowi Sodium Palmate i Sodium Palm Kernelate, czyli płatki mydlane z oleju palmowego.

Mydła w piance i w płynie przeznaczone są do mycia i pielęgnacji całego ciała, dla wszystkich rodzajów skóry. Ja akurat używam je tylko do rąk, mój mąż z kolei się nim myje pod prysznicem, podobnie jak moja mama, gdy przyjeżdża do nas w odwiedziny. Doczytałam się także, że mydła potasowego można użyć także jako żelu do mycia twarzy - doskonale oczyści skórę, odblokuje zatkane gruczoły i zapobiegnie ich zaczopowaniu, tak więc nie będę na razie szukać osobnego żelu, tylko wypróbuję na twarzy któreś z mydeł Hersb & Hydro. Mamy więc jeden kosmetyk do trzech partii ciała, czyli oszczędność pieniędzy i miejsca w łazience.
Mydła - zarówno w piance, jak i w płynie - są bardzo wydaje. Wystarczy ich niewielka ilość, dosłownie kropla. Te w płynie mają gęstą konsystencję, w piance - rzadszą (konsystencję warunkuje dozownik spieniający), ale również wystarczy po prostu pojedyncze, lekkie naciśnięcie pompki. Butelka starcza nam na cały miesiąc stosowania.

Mydła w piance i w płynie kosztują od 30-40 złotych za butelkę o pojemności 150 ml lub 200 ml. Można sprawdzić wydajność i jakość wybranego mydła, kupując wersję turystyczną o pojemności 25 ml. Mydła w kostce kosztują 12-14 złotych i od niedawna są pakowane w kartonowe pudełeczka, którym można dać drugie życie.

Mam świadomość, że te ceny nie należą do najniższych, jeśli ktoś przyzwyczaił się produkowanego na masową skalę mydła z hipermarketu za kilka złotych. Produkowane manufakturowo mydła Herbs & Hydro urzekły mnie jakością, z jaką nie spotkałam się nigdy wcześniej. Jeśli zastąpimy nimi faktycznie trzy kosmetyki, czyli mydło do rąk, mydło lub żel do mycia ciała oraz żel do mycia twarzy, to myślę, że kwota przestanie przerażać. My po mydła Hersb & Hydro będziemy wracać tak długo, jak będą produkowane.

Kilkoma mydłami z paczki obdarowaliśmy krewnych oraz znajomych - i wszyscy są pod ich ogromnym wrażeniem. Nie tylko jakości, ale i nietypowego opakowania oraz zapachu (no, poza dziegciowym ;)). Jeśli macie ochotę i możliwość, koniecznie je wypróbujcie - przez TEN LINK przejdziecie do sklepu. Wiem, że mocno się rozpisałam, ale nie potrafiłam inaczej, choć w sumie mogłam w jednym zdaniu: Herbs & Hydro to najlepsze polskie naturalne mydła, na jakie trafiłam! A, zapomniałam - nie wysuszają skóry!


Zdjęcia: Agnieszka Werecha
- Justyna

author

Justyna Ziembińska-Uzar

Cześć! Nazywam się Justyna Ziembińska-Uzar i od 2012 roku na swoim blogu opowiadam o ciekawych polskich produktach oraz przedstawiam polskie marki. Moją misją jest promocja patriotyzmu konsumenckiego w codziennym wydaniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej, na nowo odkrywając dla siebie hasło "dobre, bo polskie"!


Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Wg mnie YOPE to najbardziej wydajne mydło. U mnie było bardzo długo. Super pompka, która nabiera niewielką ilość.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze na blogu są moderowane.

NIE PUBLIKUJĘ KOMENTARZY ZAWIERAJĄCYCH LINKI.

Komentarze zawierające treści obraźliwe i złośliwe, a także zawierające reklamy, linki do sklepów i stron firmowych oraz stanowiące wsparcie dla marketingu szeptanego nie będą publikowane.

Moje przeglądy