"MY SIĘ LUBIMY, I TO BARDZO" – ROZMOWA Z TERESĄ I EWĄ SUWIŃSKIMI, MAMĄ I CÓRKĄ, KTÓRE OD LAT WSPÓŁTWORZĄ Z PASJĄ MARKĘ MODOWĄ EMOI

11 września 2017

Kiedy natrafiam na nową dla mnie markę, staram się nie tylko dowiedzieć jak najwięcej o jej produktach i stojącej za nią ideą – ale też sięgnąć głębiej i poznać jej historię. Za każdą marką stoją przecież jej założyciele – ze swoimi pasjami, marzeniami, ambicjami. Nie wszyscy chcą dać się poznać, ale są też tacy, którzy z wielką serdecznością zapraszają do swojego świata, pokazując fundamenty swojego biznesu, opowiadając o jego początkach, a nawet… odkrywając skrywane dotąd firmowe tajemnice.

Dziś chciałabym Wam przedstawić dwie wspaniałe kobiety – Teresę i Ewę Suwińskie, mamę i córkę, których całe życie związane jest z modą. Z pasji do mody pani Teresy wyrosło przedsiębiorstwo odzieżowe KAREN, a z pasji do mody pani Ewy – marka EMOI, której kolekcje obecne są już w niemal stu punktach w całej Polsce.

Ja EMOI poznałam dopiero kilka miesięcy temu – w niedługim czasie po debiucie marki w mediach społecznościowych. EMOI zachwyciło mnie połączeniem elegancji z klasycznymi formami; ubraniami, które jak żadne inne w ostatnim czasie trafiły w mój gust i które bardzo chciałabym mieć w swojej szafie, gdyby rozmiarówka na to pozwalała (jest nadzieja, że EMOI przygotuje modele również dla tak filigranowych kobiet, jak ja; obecnie dostępne są rozmiary od 36 do 52). Poczułam, że znalazłam markę, która zwraca uwagę na kobiece potrzeby, która chce ubierać z klasą i wdziękiem. Markę, która od wielu, wielu lat w całości swoje kolekcje szyje w Polsce. Chciałam poznać jej historię.

Intuicyjnie czułam, że za prezentowanymi projektami musi stać… kobieta – również elegancka, pełna uroku i pozytywnego nastawienia do świata. Nie spodziewałam się jednak, że będą to dwie kobiety, które łączy tak szczególna relacja i które… żyją tym, czym się zajmują – tworzeniem mody. A o swojej pasji mogłyby opowiadać godzinami.

Chcąc zaprezentować Wam bliżej EMOI na swoim blogu, po prostu nie mogłabym nie oddać głosu właśnie pani Teresie i pani Ewie – dlatego poprosiłam je o rozmowę, na co chętnie się zgodziły. Porozmawiałyśmy między innymi o początkach istnienia firmy, o tym, co je inspiruje i dlaczego produkcja w kraju jest dla nich tak ważna. Rozmawiałyśmy także o łączącej ich wyjątkowej więzi.

Jeśli chcecie szerzej poznać markę EMOI oraz dowiedzieć się, jak pani Ewie dorastało się w firmie rodzinnej oraz jak obecnie obu paniom razem się pracuje i czy tworzą duet doskonały, serdecznie Was zapraszam do przeczytania naszej rozmowy!


"MY SIĘ LUBIMY, I TO BARDZO" –
ROZMOWA Z TERESĄ I EWĄ SUWIŃSKIMI, MAMĄ I CÓRKĄ,
KTÓRE OD LAT WSPÓŁTWORZĄ Z PASJĄ MARKĘ MODOWĄ EMOI


Justyna Ziembińska-Uzar, Kupuję Polskie Produkty: Pani Ewo, Pani Tereso, choć marka EMOI jest obecna na rynku już od prawie dziesięciu lat, myślę, że wiele moich czytelniczek jeszcze o niej nie słyszało – ja sama EMOI poznałam dopiero kilka miesięcy temu, gdy marka zaczęła działać w mediach społecznościowych. Przedstawmy EMOI nieco bliżej moim czytelniczkom.
Teresa Suwińska: Początki firmy sięgają 1991 roku, w którym to założyłam z mężem firmę odzieżową KAREN. Obecnie firma KAREN produkuje tylko na potrzeby naszej marki EMOI. Firma od początku związana jest z naszym rodzinnym miastem – Ciechanowem. To tutaj nasze kolekcje są projektowane i odszywane. Dwadzieścia sześć lat na rynku to czas obserwowania wielu zmian i transformacji zarówno w biznesie, jak i w modzie. To buduje doświadczenie. Byliśmy czujni na te zmiany i zawsze staraliśmy się trzymać rękę na pulsie. Tym samym – wnikliwie obserwując i analizując rynek – również chcieliśmy się rozwijać jako firma.

Ewa Suwińska: W modzie zmiany są czymś naturalnym. W modelach biznesowych często nie przychodzi to tak łatwo. Kiedy dołączyłam do firmy, widziałam dla niej już nowe kierunki rozwoju. Doświadczenie i stabilność to najważniejszy fundament, by patrzeć w przyszłość. To od lat budowali moi rodzice. Ja zaczęłam zadawać pytania, które dotyczyły przyszłości. Przygotowałam propozycje i kierunki rozwoju. Dotyczyły one zarówno produktów, jak i budowania marki. Stąd powstał pomysł na stworzenie marki EMOI. Od samego początku istnienia marki ważne było dla nas tworzenie na potrzeby realnej kobiety – takiej jak my. Chcemy, by nasze produkty towarzyszyły kobietom w ważnych uroczystościach, w pracy oraz w codziennych wydarzeniach.

Jak wygląda kobieta, która ubiera się w EMOI? Jak możemy ją opisać? Co najchętniej na siebie zakłada?
Ewa Suwińska: Klientki EMOI są aktywne życiowo i zawodowo, lubią dobrze wyglądać w pracy, w domu i na spotkaniu z przyjaciółmi, i to właśnie z myślą o takich kobietach przygotowujemy nasze kolekcje. Obecnie – dla łatwiejszego poruszania się w produktach naszej marki – podzieliliśmy nasze ubrania na cztery linie: Celebration, Business, City i Basic.

Warto zaznaczyć, że projektujemy nasze kolekcje w sposób kapsułowy – ułatwia to komponowanie zestawów pasujących na różne okazje. Ubrania powstają pod naszym kierunkiem, dla kobiet nam podobnych – czyli mam i córek, prowadzących aktywny tryb życia. Nie zapominamy także o kobiecych emocjach, które są nierozerwalnie związane nie tylko ze sferą zakupową – potrzebą chwili, ale również podkreślenia ważnych momentów w życiu. Przyświecają nam takie wartości, jak wielopokoleniowość, kobieca przyjaźń czy miłość.

Teresa Suwińska: Jeśli popatrzymy na asortyment, nasze klientki najchętniej wybierają sukienkę – tym samym staramy się, by to właśnie ona była wiodącym produktem. Jednak nasza oferta jest kompletna. W każdym sezonie EMOI oferuje również duży wybór bluzek, spódnic, spodni, żakietów, płaszczy i kurtek. Pojawia się również asortyment, który w danym sezonie jest w trendach – na przykład ostatnio tak chętnie wybierany przez klientki kombinezon czy elegancka kurtka bomberka. Rozmiarówka także jest szeroka, od 36 do 52. Oczywiście starannie wybieramy modele, które są realizowane w większych rozmiarach, by kształt był właściwy dla tego rozmiaru. To buduje zaufanie u klientki. Ubrania szyte są w krótkich seriach, z dbałością o najmniejsze detale.

Pani Tereso, wielokrotnie w naszych wcześniejszych rozmowach słyszałam od Pani, że przedsiębiorstwo odzieżowe KAREN powstało przede wszystkim z miłości do mody i pasji do projektowania. Proszę powiedzieć, gdzie miały źródło Pani zainteresowania, które sprawiły, że swoje życie zawodowe związała Pani właśnie z konstruowaniem odzieży.
Teresa Suwińska: Pasję zaszczepiła we mnie mama, która w czasach mojej młodości, kiedy to ubrania nie były łatwo dostępne w sklepach, a tym bardziej takie, jakie chciałoby się założyć, sama odszywała dla mnie wymyślane przeze mnie sukienki. Moja mama była samoukiem. Determinacja, by zrealizować zamysł tak, aby był satysfakcjonujący, zmuszała ją do kreatywności i wytrwałości w szukaniu rozwiązań. Do dziś pamiętam ręcznie haftowane kołnierzyki i detale w wykończeniach moich sukienek. W takiej atmosferze domowej twórczości dorastałam. Przywiązywałam dużą uwagę do ładnych ubrań, zwracałam uwagę na szczegóły. Ta pasja we mnie tkwiła i zachęcała do dalszego rozwoju w tym kierunku.
Pani Ewo, Pani z kolei zaraziła się pasją do projektowania od swojej mamy, prawda?
Ewa Suwińska: Mój rodzinny dom zawsze był pełen atmosfery projektowej. Mój tata, zanim jeszcze rodzice założyli firmę odzieżową, był głównym projektantem w Fabryce Maszyn Górniczych. Projektował skomplikowane urządzenia, które do dziś dnia są podstawą wielu maszyn. Posiada kilka dokumentów o dokonaniu wynalazków. Mój dziadek od strony taty był krawcem. W tamtych czasach płaszcz od krawca to było wielkie wydarzenie. Moja mama, mój tata, atmosfera domu rodzinnego – myślę, że to wszystko miało bardzo duży wpływ na dokonywane przeze mnie wybory. One były dla mnie naturalne.

Jeżeli mowa o kwestii artystycznej, to od zawsze ciągnęło mnie do prac ręcznych takich jak rysunek, projektowanie, wycinanie. Mój pokój przypominał jedną wielką pracownię artystyczną. Wybór moich pierwszych studiów – jakim była Architektura Wnętrz i Wzornictwo Przemysłowe na Akademii Sztuk Pięknych – to fundament mojej pasji, jaką jest właśnie projektowanie. Architektura uczy dyscypliny, bo oprócz wizji trzeba pochylić się nad przyziemnym tematem rysunków technicznych. Moje pierwsze studia nauczyły mnie pokory i dbałości o detal wykonania – otworzyły mnie na myślenie konstrukcyjne, skale, proporcje. Dały mi również satysfakcję z projektowania przedmiotów użytkowych, gdzie funkcja jest równie ważna, jak ich wygląd. To bardzo mocno wpłynęło na moje podejście do projektowania mody. W trakcie studiów na Architekturze Wnętrz zaczęłam myśleć poważnie o modzie, a co za tym idzie – podjęłam dodatkowe lekcje konstrukcji. Jeżeli ktoś idzie studiować modę dla samego bycia projektantem i kreatorem, a nie ma pojęcia o konstrukcji, jest to jak sama sztuka dla sztuki. Trzeba mieć pojęcie o wszystkim. Po ukończeniu architektury czułam potrzebę dopełnienia mojego wykształcenia i stąd decyzja o Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi oraz o projektowaniu ubioru, dzięki czemu między innymi poznawałam tajniki pracy projektanta. Oba kierunki, które ukończyłam, to dwa odległe bieguny; to przestawienie się na inną skalę projektu i materiału. W architekturze jest drewno, stal, w modzie – na przykład tkaniny, futro czy dodatki. Dobry projektant ze świadomością technologii i konstrukcji zaprojektuje wszystko.

Jak się Pani dorastało w firmie rodzinnej?
Ewa Suwińska: Rodzice często rozmawiali o pracy w domu, więc normalne było dla mnie, że ta firma to część naszego życia, w którym także chciałam uczestniczyć. W wolnej chwili lubiłam metkować produkty, obserwować pracę konstruktora. Byłam bardzo aktywnie zaangażowana – na tyle, na ile pozwalał mi wiek. Gdy rodzice wyjeżdżali na spotkania, to włączałam się w ich pracę – inicjowałam spotkania z klientami, umawiałam kontrahentów, dbałam o dobre imię firmy. Kiedy byłam studentką i przychodził koniec roku akademickiego – włączałam się bardzo aktywnie w pracę w firmie. Firma to mój drugi dom – dosłownie i w przenośni, bowiem mieszkamy w tym samym budynku.

Rodzice zapewne bacznie obserwowali zaangażowanie i zastanawiali się, czy kiedyś córka przejmie stery w firmie?
Teresa Suwińska: Myślę, że marzeniem każdego rodzica, który prowadzi własną firmę, jest pracować razem z dziećmi. Jak tylko zobaczyliśmy z mężem, że Ewa zaczyna poważnie myśleć o pracy z nami, to staraliśmy się nie przegapić tego momentu. Nawet trudno mi stwierdzić, czy był taki dzień, o którym można by było powiedzieć, że był pierwszym dniem pracy Ewy. Kiedy obroniła pracę magisterską na dziennych studiach w Poznaniu, mogła realnie uczestniczyć w pracy w firmie w Ciechanowie. Ewa od razu weszła w rolę projektanta, lecz takiego kompletnego. Jeśli miała wizję jakiegoś produktu, który był oparty na nowej formie – konstruowała ją. Przez bardzo długi okres czasu wszystkie konstrukcje w firmie wychodziły spod jej ręki – wiedziała, jak powinna wyglądać nowoczesna sylwetka i do tego dążyła. Dopracowywała wszystkie konstrukcje. Wprowadzony system komputerowy pozwolił na zarządzanie wypracowanymi już formami. Ewa inicjowała również powstanie salonów firmowych EMOI, do których projektowała przestrzeń, meble, oświetlenie. Dziś ma zdecydowaną wizję rozwoju.

Powołanie do życia marki EMOI w ramach przedsiębiorstwa KAREN to, Pani Ewo, właśnie Pani pomysł…
Ewa Suwińska: Tak. To naturalne, że gdy ktoś dołącza do zespołu, to zawsze razem z nim dołącza nowa energia, jakiś dodatkowy pierwiastek. Tak było i z moim przyjściem do firmy. Przyświecała mi po prostu chęć rozwoju. Obserwując rynek, zaczęła we mnie kiełkować myśl, aby odświeżyć markę, nadać jej nowy kierunek i strukturę.
Pani Tereso, jak Pani zareagowała na pomysł córki? Nie obawiała się Pani zmian?
Teresa Suwińska: Z początku podchodziłam z dystansem, ale widząc potrzeby zmian zaufałam Ewie. Zawsze lubiłam obserwować młode pokolenie, rozumiałam jego potrzeby. Myślę, że stąd też łatwość i swoboda komunikacji pomiędzy mną a córką. Chcąc się rozwijać, nie możemy spoczywać na laurach. Zmiana nazwy to tylko pierwszy krok. Nazwa EMOI dała nam możliwość rozwoju – jest łatwa, chwytliwa, ale z drugiej strony posiadająca drugie, wyjątkowe znaczenie.

Jakie?
Teresa Suwińska: EMOI z języka francuskiego oznacza wzruszenie, poruszenie. Taka jest również moda – jest momentem. Pojawia się emocjonalna warstwa zakupów, obcowania z produktem, kobiety idą na zakupy i jakaś emocja sprawia, że chcą mieć akurat tę sukienkę, a nie inną. Moda potrafi być potrzebą chwili, poprawiamy sobie humor zakupami. Lubimy bawić się modą.

Jak się Paniom razem pracuje? Czy Wasze relacje zmieniły się, odkąd córka oficjalnie dołączyła do zespołu?
Teresa Suwińska: Wspieramy się, rozumiemy, znamy i mamy jeden wspólny cel. Przyświeca nam rozwój. Mamy łatwość w przekazywaniu myśli, argumentowaniu. Przede wszystkim jednak my się lubimy, i to bardzo. Lubimy przebywać w swoim towarzystwie również po pracy. Wspólna praca nie miała znaczącego wpływu na relacje – może lubimy się jeszcze bardziej. Często, jakby nas posłuchać, można się zastanowić kto jest kim w tym duecie. Inspirujemy się do pracy, często pojawiają się różne idee. Bywają takie dni, że moje pomysły są zbyt nowoczesne, a Ewy zachowawcze – i na odwrót. Zaskakujemy się każdego dnia, i to jest bardzo pozytywna emocja.

Ewa Suwińska: Lubimy naszą relację w firmie i w domu. Nasze podejście do siebie nie różni się w tych miejscach. Z mojej perspektywy praca w duecie, wiekowo odległym, jest cenna i interesująca. W momencie, kiedy kończy się moja decyzyjność, poniekąd związana może z pomysłami czy wizją na dany produkt, pojawia się moja mama. Czasem bywa tak, że przychodzi mama i pyta: "Ewa, nie do końca jestem pewna, jaka powinna być długość tej bluzki…" – wtedy ja wiem i na odwrót! Doskonale się uzupełniamy.

Czy macie Panie jakieś swoje codzienne rytuały w pracy?
Ewa Suwińska: Każdy nasz dzień pracy zaczyna się w domowym zaciszu od zdrowego i dobrego śniadania. W firmie zawsze zaczynamy od wizyty na produkcji, przywitania się z pracownikami i sprawdzenia, czy wszystko, co potrzebne do startu, jest gotowe. Po takim „obchodzie” każda z nas przechodzi do swoich obszarów, które najbardziej lubi. Zawsze osobiście nadzorujemy powstawanie nowego produktu.
Wróćmy jeszcze do początków istnienia firmy. Lata 90. to był czas, w którym rodziła się polska przedsiębiorczość, powstało wówczas wiele prywatnych biznesów, z których równie wiele niestety nie utrzymało się na rynku lub zostało zmuszonych do przeniesienia produkcji za granicę. Firma KAREN jednak nieprzerwanie funkcjonuje od ponad dwudziestu pięciu lat – produkcja odzieży również ma miejsce w Polsce, a i duża część załogi jest z Paniami od początku. Jak Panie tłumaczycie ten fenomen?
Teresa Suwińska: Bezapelacyjnie tak długa i nieprzerwana obecność na rynku to jeden z naszych sukcesów. Zawsze zwracaliśmy uwagę na potrzeby kobiet – przede wszystkim rozmawialiśmy z nimi, gdy proponowaliśmy nowy produkt; ciągle rozmawiamy z naszymi klientkami. Nie zastanawiamy się, czy my coś lubimy – owszem, nasz gust i wyczucie smaku w projektowaniu odgrywają ogromną rolę, jednak zawsze myślimy o klientce i staramy się mieć z nią bezpośredni kontakt. Słuchamy klientki – to jeden z elementów naszego sukcesu. Warto też wspomnieć o naszej załodze…

Ewa Suwińska: Tak, nasi pracownicy produkcji to kobiety z Ciechanowa i okolic. Niektóre z nich pracują od samego początku istnienia firmy, co myślę, że jest dobrym świadectwem. Dla nas ważny jest człowiek i rodzinna atmosfera firmy, i to też nas wyróżnia. Produkcja jest na miejscu w Ciechanowie, w głównej siedzibie. Cenimy kulturę osobistą w pracy. Nie każdy do nas pasuje. Ale jeśli ceni kulturę pracy i podobne wartości, zostaje z nami na dłużej. Firma to drugi dom, spędzamy tu większość czasu dnia, więc wszyscy musimy w niej czuć się komfortowo.

Pani Tereso, jak wyglądało zarządzanie firmą w latach 90. i co w tym czasie wyróżniało KAREN na tle innych firm odzieżowych, które również powstały w Ciechanowie?
Teresa Suwińska: Zaczęliśmy działalność na jesieni 1991 roku, więc akurat przypadał sezon na kurtki i płaszcze – i od nich właśnie zaczęliśmy. Biznes wyglądał nieco inaczej niż teraz: firmy nie miały dostępnych pełnych kolekcji, specjalizowały się w jakiejś dziedzinie. Firma KAREN rzeczywiście wyrosła z płaszczy, co dużo nas nauczyło już na samym początku. Ten rodzaj odzieży wymagał specyficznego traktowania materiału. Wraz z zadowoleniem klientów zaczęliśmy poszerzać asortyment: dochodziły sukienki, spodnie, spódnice, bluzki – wyniknęło to z potrzeb rynku. Nauczyliśmy się pracować na wysokogatunkowych materiałach, bardzo dobrej jakości. W trakcie naszej działalności nie było przestojów produkcyjnych, większych zmian, były okresy trudne, jak w każdym biznesie, ale cały czas się rozwijamy. Klienci przyjeżdżali bezpośrednio do firmy, gdzie kupowali towar do hurtowni lub sklepów własnych. Wszystko kupowali za gotówkę, nie było kart płatniczych czy umów partnerskich. Nasze produkty cieszyły się uznaniem klientów. Ten okres wspominam z sentymentem. Na przestrzeni tych lat obserwowaliśmy, jak wiele firm odzieżowych nie przetrwało próby czasu, zmian ustrojowych czy zmian preferencji klientek. Niektórzy zawiesili działalność, inni przenieśli produkcję za granicę. Mimo trudnych okresów, my do dziś dnia produkujemy w Ciechanowie i nasze ubrania trafiają w gusta klientek. Jesteśmy ogromnie wdzięczni wszystkim, którzy pracują i współpracują z nami.

Dlaczego produkcja w Polsce jest dla Pań tak ważna?
Ewa Suwińska: Firma zawsze produkowała w Polsce, i tak pozostanie. Obserwujemy różne zjawiska w organizacji produkcji. W obecnej sytuacji bardzo popularny jest outsourcing obszaru produkcji. Firmy posiadają dział projektowy, a szycie kolekcji odbywa się poza firmą. Wiemy, że w takim modelu realizacji kolekcji często traci się na jakości wykonania – nie ma możliwości wnikliwego dopilnowania pracy z tkaniną podczas jej rozkroju i obróbki technologicznej. Mimo wcześniej odszywanych sampli, kontrola nad jakością w poszczególnych etapach produkcji jest kluczową sprawą. Decyzje muszą być podejmowane szybko i trafnie. Posiadając własną szwalnię, nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej.
Podkreślacie Panie, że słuchacie uwag i sugestii swoich klientek i że bardzo lubicie bezpośredni kontakt z nimi. Co takie spotkania Paniom dają?
Teresa Suwińska: Tworząc nasze produkty, inspirujemy się na różnych płaszczyznach. Jedną z nich są realne potrzeby naszych klientek. Mamy możliwość spotkania się z klientkami w naszych salonach sprzedaży, między innymi w salonie w siedzibie firmy. Lubimy rozmawiać z klientkami, patrzymy, jak mierzą produkty, jakie mają oczekiwania i jakie podejmują decyzje zakupowe. To daje nam ogromną satysfakcję, i dodatkowo takie sytuacje napędzają nas do dalszych działań. Często nasz produkt powstaje z potrzeby rynku – dostajemy sygnał od klientek, że w naszej kolekcji brakuje im na przykład prostych spodni. Wtedy my szukamy tkaniny, formy. Mamy stałe klientki, które pilnie nas obserwują i zawsze czekają na nowe produkty. Słuchanie klientów to ważny element, by nie zatracić się i nie być „oderwanym” od rzeczywistości.

EMOI to marka stworzona przez kobiety dla kobiet – ale ciekawi mnie, czy za Paniami stoją też i panowie…
Ewa Suwińska: Jeśli firma jest rodzinna, to muszą być i panowie. Zawsze nasz świat był oparty na rodzinie – mężczyźni stanowili i stanowią jej silne ogniwo, zawsze nas wspierali, dodawali energii. Dobra relacja w domu daje wsparcie i siłę w codziennych obowiązkach, przekłada się na pozostałe aspekty życia. Mój tata w firmie odpowiada za kwestie biznesowe i aspekty techniczne. W kobiecych rękach pozostają szczegóły tematów i moda.

Co uważacie Panie za największy sukces?
Ewa Suwińska: Dla nas każda kolekcja, kampania, nowy produkt jest wydarzeniem – powodem do ekscytacji. Cieszymy się z małych elementów, wydarzeń, i to składa się na coś, co możemy nazwać sukcesem marki EMOI. Na płaszczyźnie biznesowej sukcesem jest dla nas stabilność, trwałość, spokój w biznesie, komfort rozwoju.

Kolekcje EMOI dostępne są w trzech salonach firmowych (w Ciechanowie, Grudziądzu i Radomiu – przyp. KPP) oraz w kilkudziesięciu salon partnerskich w całej Polsce – nie są to jednak sklepy w dużych centrach i galeriach handlowych. Dlaczego?
Teresa Suwińska: Nasze sklepy firmowe zlokalizowane są w centrach miast – przy deptakach, na rynku. Wybieramy dla naszych klientek kameralne butiki i wygodne lokalizacje. Nasze klientki wiedzą, co znajdą w EMOI i często nasz sklep jest miejscem, do którego klientka celowo wybiera się na zakupy, a nie przypadkiem. Nasze salony to butiki, w których indywidualnie pracujemy z klientkami. Natomiast sklepy partnerskie – a jest ich blisko sto – są w różnych lokalizacjach: galeriach handlowych, pasażach. Wybierają je nasi partnerzy handlowi pod kątem najlepszego potencjału sprzedażowego. Warto podkreślić, że w galeriach handlowych klienci są przyzwyczajeni do innej obsługi; bardzo często zostawiani są samym sobie. Nie narzucamy naszym parterom wyboru miejsca, by mieli komfort decyzji. Jesteśmy otwarci. Wiosną tego roku otworzyliśmy także sklep internetowy emoi.pl – jest to wygodna forma zakupów, która umożliwia przymierzenie ubrań w domowym zaciszu.

Wiem, że macie Panie mnóstwo pomysłów na dalszy rozwój marki. Na koniec naszej rozmowy chciałabym zapytać, czy możemy zdradzić, czym zaskoczy nas EMOI jeszcze w tym roku?
Ewa Suwińska: Aktualnie prezentujemy nową jesienną kolekcję, która już jest dostępna w sprzedaży stacjonarnej oraz na emoi.pl, nowości będą pojawiać się w każdym tygodniu. Za chwilę rozpoczniemy sezon na płaszcze i kurtki. W najbliższych miesiącach czeka nas nowa kolekcja Celebration – na liczne "wielkie wyjścia", jak święta, Sylwester, bale czy studniówki. Na jesieni pokażemy także nasz nowy projekt, w ramach limitowanej linii na specjalne okazje – Miss EMOI. Warto z nami pozostać i obserwować na Facebooku i Instagramie.

Teresa Suwińska: Ja tylko dodam, że jesteśmy bardzo dumne z nowej kolekcji, która jak zwykle jest podzielona na dwie linie. Pierwszą z nich nazwałyśmy "Herbarium" i odwołuje się ona do polskich łąk, kwiatów i ziół, przywodząc na myśl eteryczny i ciepły początek jesieni. Druga, czyli "Féminité", co w języku francuskim oznacza "kobiecość", swoją nazwą nawiązuje do samego EMOI, czyli momentu wzruszenia czy poruszenia. Obie kolekcje są dedykowane kobietom lubiącym paryski klimat, a jednocześnie do kobiet pewnych siebie i świadomych swojego stylu.

Bardzo Paniom dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za powodzenie wszystkich planów, które Panie sobie założyłyście!
Ewa Suwińska: Również dziękujemy.


SKLEP INTERNETOWY EMOI ZNAJDZIECIE POD ADRESEM:
www.emoi.pl

Adresy sklepów i butików znajdziecie tutaj:
www.emoi.pl/strona/salony
RABAT DLA CZYTELNICZEK

-10% NA CAŁĄ KOLEKCJĘ EMOI
na hasło "KPP10"
www.EMOI.pl

Rabat jest ważny bezterminowo i nie obejmuje produktów promocyjnych.

Zdjęcia: materiały EMOI
- Justyna

author

Justyna Ziembińska-Uzar

Cześć! Nazywam się Justyna Ziembińska-Uzar i od 2012 roku na swoim blogu opowiadam o ciekawych polskich produktach oraz przedstawiam polskie marki. Moją misją jest promocja patriotyzmu konsumenckiego w codziennym wydaniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej, na nowo odkrywając dla siebie hasło "dobre, bo polskie"!


Udostępnij ten post

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane.

NIE PUBLIKUJĘ KOMENTARZY ZAWIERAJĄCYCH LINKI.

Komentarze zawierające treści obraźliwe i złośliwe, a także zawierające reklamy, linki do sklepów i stron firmowych oraz stanowiące wsparcie dla marketingu szeptanego nie będą publikowane.

Moje przeglądy