Moje odkrycia kosmetyczne 2016 roku

27 stycznia 2017

Uwielbiam testować polskie kosmetyki! Bardzo często pokazuję mniej znane rodzime marki oraz nowości kosmetyczne - czy to w takich wpisach jak 70 POLSKICH KOSMETYKÓW 0 ZASKAKUJĄCYCH SKŁADACH I OPAKOWANIACH, czy też na Facebooku lub na Instagramie.

Dziś chciałabym pokazać Ci 5 kosmetyków, które poznałam w 2016 roku i z działania których jestem bardzo, bardzo zadowolona. Są to polskie kosmetyki, które na stałe zagościły w mojej codziennej pielęgnacji.

W osobnym poście pokażę Ci kosmetyki, które z jakichś powodów mnie rozczarowały, choć w Internecie można o nich przeczytać wiele pozytywnych opinii. Zacznę jednak od ODKRYĆ.

1. LEKKI KREM NAWILŻAJĄCO-REWITALIZUJĄCY CLOCHEE (Clochee) - najlepszy krem do twarzy, jaki kiedykolwiek miałam! Cudownie nawilża, błyskawicznie się wchłania, ma przyjemny zapach, który nie jest zbyt intensywny. Choć nie należy do najtańszych - kosztuje ponad 100 zł za 50 ml - jest, moim zdaniem, absolutnie wart swojej ceny. Buteleczka (która dodatkowo cieszy oko) o tej pojemności wystarczyła mi na prawie trzy miesiące regularnego stosowania co wieczór i doraźnie w dzień. Krem sprawdził się także jako baza pod makijaż i świetnie zgrał się z moim podkładem (Skin Balance Pierre Rene - również moje ubiegłoroczne odkrycie, nie znalazłam tak dobrze kryjącego rodzimego podkładu w tak niskiej cenie). Co ważne - buteleczka jest bardzo mocna, nie raz mi spadła i nie uległa uszkodzeniu. Krem polecany jest do skóry normalnej, mieszanej i tłustej. Zawiera ekstrakt z róży damsceńskiej, który działa antyoksydacyjnie i przeciwzmarszczkowo, wzmacnia naczynka krwionośne, wygładza i oczyszcza cerę, a także komórki macierzyste z jabłka, wspomagające funkcje komórek macierzystych skóry i chroniące przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych. Myślę, że w 2017 roku sięgnę po kolejne kosmetyki Clochee - obecnie testuję najnowszy produkt marki, lekki odżywczy krem do rąk. Napiszę krótko: jest świetny!

2. KREM DO STÓP Z KOMÓRKAMI MACIERZYSTYMI INTENSYWNE WYGŁADZENIE I NAWILŻENIE SHEFOOT (SheFoot) - kolejny rewelacyjny polski kosmetyk z komórkami macierzystymi, konkretnie z kwiatów magnolii (moje ukochane drzewko)! Gdy dotarły do mnie produkty SheFoot, pomyślałam: Ot, kolejne kosmetyki do stóp, jakich wiele... Bo co jeszcze można wymyślić w kwestii ich pielęgnacji? Gdy jednak użyłam tego kremu, szybko zmieniłam zdanie i pomyślałam: WOW! Nigdy nie miałam tak gładkich stóp - no może po pedikiurze w salonie kosmetycznym... Krem świetnie zmiękcza i nawilża skórę - od pierwszego użycia! Szybciutko się wchłania, nie brudzi skarpetek czy rajstop. Stał się moim numerem 1 wśród kremów do stóp, nie planuję zmieniać go na inny. Krem kupuję zwykle w sieci drogerii Hebe w cenie około 25 zł; bywa też dostępny w drogeriach Natura. Wiem, że nie jest to mało jak na tego typu kosmetyk, ale również jest wart swojej ceny. Skład kosmetyku wolny jest od barwników, parabenów, flatanów, silikonów czy PEG-ów. Zamiast nich mamy m.in. masło shea, olej arganowy, witaminę E i glicerynę.

3. NAWILŻAJĄCY ŻEL POD PRYSZNIC VIANEK (Sylveco) - marka Vianek, którą szerzej przedstawiłam TUTAJ, skradła moje serce. Linia nawilżająca bardzo mi służy. Z konkretnych produktów najbardziej jestem zadowolona z nawilżającego szamponu oraz nawilżającego żelu pod prysznic. Ten drugi - poza właściwościami nawilżającymi skórę - przepięknie pachnie! Dzięki niemu codzienny prysznic po ciężkim dniu staje się jeszcze większą przyjemnością! Żel zawiera ekstrakt z podbiału pospolitego oraz olej z kiełków pszenicy, pochodzące z upraw ekologicznych na Podlasiu. Skład oczywiście wolny od SLS/SLES, parabenów i innych szkodliwych substancji. Kosmetyk kupuję w aptekach w cenie około 18 zł.

4. AQUASELIN SENSITIVE WOMEN - ANTYPERSPIRANT PRZECIW SILNEJ POTLIWOŚCI (Oceanic) - wiosną ubiegłego roku pogłębiła się moja niedoczynność tarczycy (jak u każdej osoby cierpiącej na Hashimoto i niedoczynność, miewam okresowe wahania poziomu hormonów pomimo zażywania leku i regularnych wizyt u endokrynologa), która tym razem dała o sobie znać bardzo silną potliwością (epizod ten powtórzył się także niedawno, na przełomie grudnia i stycznia). Przebierałam się po 5-6 razy dziennie. Jak się pewnie domyślasz, nie było to komfortowe. Żaden dezodorant czy antyperspirant nie działał, po blokery potu nie chciałam sięgnąć z powodu złych doświadczeń (szczypiąca, zaczerwieniona skóra pod pachami). Szukałam czegoś innego i przypadkowo trafiłam na Aquaselin - antyperspirant przeciw silnej potliwości od firmy Ocenic. Nie robiłam sobie zbyt dużych nadziei, ale kosmetyk bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Znacznie w tamtym czasie ograniczył potliwość, zadziałał bardzo szybko, i od tamtej pory sięgam po niego w sytuacjach kryzysowych (a mąż sięga po wersję dla mężczyzn). Aquaselin Sensitive rekomendowany jest dla skóry wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Nie zawiera alkoholu, kompozycji zapachowej i barwników, ale niestety w składzie znajduje się aluminium. Nie podrażnia skóry (można go stosować po depilacji), nie odbarwia odzieży. Zawarte w składzie ekstrakt z oczaru wirginijskiego i alantoina łagodzą zaczerwienienia i chronią naskórek przed uszkodzeniami mechanicznymi, a prowitamina B5 nawilża i wspomaga regenerację skóry. Antyperspirant kupuję w sieci Rossmann. Kosztuje około 16 zł.

5. SUCHY SZAMPON DO WŁOSÓW CAMELEO (Delia Cosmetics) -produkt, który ratuje wygląd każdej matki małego dziecka! Błyskawicznie odświeża fryzurę, gdy nie można umyć włosów. Nie zawiera parabenów, silikonów ani sztucznych barwników. Rozpylony z odpowiedniej odległości, nie zostawia białych śladów na włosach. Przyjemnie pachnie i jest dostępny w podróżnej wersji (50 ml). Kupuję go w Rossmannie za niecałe 10 zł.

Moje ulubione kosmetyki do pielęgnacji i do makijażu pokazałam jakiś czas temu W TYM WPISIE - jeśli masz ochotę, zerknij.

Jestem ciekawa, jakie są Twoje kosmetyczne odkrycia 2016 roku - z których polskich kosmetyków jesteś zadowolona, które mogłabyś polecić i dlaczego. Dla mnie rok 2017 zapowiada się ekscytująco, jeśli chodzi o testowanie kolejnych polskich produktów kosmetycznych. Moja kosmetyczna lista życzeń ciągle się powiększa, ponieważ wciąż natrafiam na kolejne fantastyczne marki - jak choćby Polny Warkocz, Miodowa Manufaktura, Apis Natural Cosmetics czy Mydlarnia Cztery Szpaki.


Niektóre linki odsyłające do konkretnych produktów w powyższym poście to linki afiliacyjne. Jeśli za ich pośrednictwem dokonasz zakupu, otrzymam z tego tytułu niewielką prowizję, która nie wpływa na cenę produktu.
- Justyna

author

Justyna Ziembińska-Uzar

Cześć! Nazywam się Justyna Ziembińska-Uzar i od 2012 roku na swoim blogu opowiadam o ciekawych polskich produktach oraz przedstawiam polskie marki. Moją misją jest promocja patriotyzmu konsumenckiego w codziennym wydaniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej, na nowo odkrywając dla siebie hasło "dobre, bo polskie"!


Udostępnij ten post

1 komentarze :

  1. Cameleo w ogóle ma świetne produkty do włosów. Ja używam ich farby Cameleo Omega i jestem mega zadowolona. Naprawdę dobry, polski produkt :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze na blogu są moderowane.

NIE PUBLIKUJĘ KOMENTARZY ZAWIERAJĄCYCH LINKI.

Komentarze zawierające treści obraźliwe i złośliwe, a także zawierające reklamy, linki do sklepów i stron firmowych oraz stanowiące wsparcie dla marketingu szeptanego nie będą publikowane.

Moje przeglądy